czwartek, 20 marca 2014

Powitanie i na początek Bling Ring.


Witam Was serdecznie na moim blogu. Jest to już kolejna strona w mojej karierze i mam nadzieję, że uda mi się ją utrzymać nieco dłużej niż tylko miesiąc :) Znajdziecie tu misz-masz różnych rzeczy, ale proszę o wyrozumiałość, bo jeśli chodzi o tematykę life-stylową to dopiero raczkuję. Nie przedłużam, tylko przechodzę do konkretów.
_________________________________________________________________________________


 Zastanawiałam się o czym mogłabym tu napisać i wybór padł na recenzję, a raczej moje przemyślenia na temat filmu Bling Ring. Jeśli miałabym to podsumować jednym zdaniem to lans, hajs i dragi. Plakat, który widzicie obok jest kolorowy, dosyć hollywoodzki, ale sam film według mnie nie wpisuje się w ten klimat. Oparta na prawdziwych wydarzeniach historia opowiedziana przez Sophię Coppolę jest jakaś taka, nie wiem, chaotyczna? Niektóre sceny są tak wprowadzone, jakby były wyrwane z kontekstu. Ogólnie film pokazuje to, co miał pokazywać, czyli jak ludzie potrafią zmienić się gdy mają w zasięgu ręki pieniądze i popularność. Scenariusz scenariuszem, ale patrząc na domy filmowych bohaterów, że nie należą do grupy osób bardzo ubogich. Mimo wszystko jednak kradną. O co chodzi? A o lans właśnie. Szczerze, która z nas nie chciałaby mieć torebki od Chanel? Ja osobiście bym nie pogardziła, aczkolwiek (piszę to z czystym sumieniem) jedna by mi wystarczyła. Jednak wątpię bym była zdolna posunąć do kradzieży, bo nie dawałoby mi to takiej radości. Z drugiej strony podczas oglądania przyglądałam się  domom wszystkich gwiazd, które były ofiarami gangu kleptomanów (czy oby nie przesadziłam z określeniem?) Ciekawi mnie, czy w tych szafach i szufladach znajduje się aż tyle rzeczy. I nie chcę tu bronić tych nastolatków, bo naprawdę nie wykazali się rozumem, ale celebryci też są troszkę winni. Dlaczego? A no dlatego, że moim zdaniem nie umieją żyć skromnie. Młodzież w dzisiejszej erze internetu ogląda miliony zdjęć, a potem zaciska zęby z myślą "ja też tak chcę".

Posłużę się przykładem z własnego doświadczenia. Kupiłam niedawno bluzę z kolekcji Seleny Gomez dla Adidas Neo Label. Śliczna, szara, z kwiatowym nadrukiem. Oczywiście, jak to zwykle bywa w moim przypadku - za duża. Dosyć długo zwlekałam ze zwrotem, a wcześniej nie kliknęłam sobie mniejszego rozmiaru (nie można wymienić, można tylko dokonać ponownego zakupu) i kaboom! Bluzy w rozmiarze XS już nie ma, chyba, że czarna? A co Dominika na to? Nie, ja już jej nie chcę, bo ja chcę taką, jaką ma Selena na zdjęciu, a ona ma szarą. Czy to nie jest dziwne? Głupia bluza, a ja kieruję się tym, co Gomez ma na sobie, bo to by bardziej mogłoby do niej upodobnić.

Myślę, że gang Bling Ring myślał podobnie. I choć tak naprawdę sensu to nie ma, zawsze będziemy w mniejszym lub większym stopniu wzdychać za lepszą pozycją i tym, czego sami nie posiadamy.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz