środa, 31 grudnia 2014

Sylwester...


.... To dobry pretekst by się nawalić. Serio, z każdym wystrzałem czuję się jakby wystrzeliwano moje życie w cyberkosmiczną przestrzeń. Zan już to wie. Przygotowujemy się na coś nowego? Chyba raczej nie. I tak wszyscy umrzemy i pozostanie po nas kupka prochu. Cóż za negatywny nastrój. Trudno. Idę poszukać Guinessa.

wtorek, 30 grudnia 2014

Kobieta przy nadziei...

 Kiedy Pani Anna Wendzikowska zamierza wybrać się na urlop macierzyński? Naprawdę, nie chcę żeby ta wypowiedź zabrzmiała w jakiś sposób wrednie. Po prostu tak się zastanawiam, kto będzie przeprowadzał te wszystkie wywiady, gdy maleństwo przyjdzie na świat by nieustannie domagać się uwagi ze strony matki? Bo jeśli stacja TVN zdecyduje się na znalezienie zastępstwa, to ja w tej chwili, gdy kończy się rok (co ja mam z tym końcem roku?!) zgłaszam oficjalnie swoją kandydaturę. Spokojnie. Porozmawiam z kilkoma osobami, przy okazji dostając zawału, po czym stwierdzę, że jestem zbyt przeciętna na tego typu pracę i oddalę się z kretesem.
Serio to napisałam? Uwierzył w to ktoś w ogóle? (No tak, zapomniałam, że nikt tu nie wchodzi|). Przecież taka praca, mimo tego, że do łatwych nie należy, jest spełnieniem marzeń ok. 90% młodych ludzi. Ok, może przesadziłam. Ale nikt mi nie wmówi, że taka praca jaką prowadzi Pani Ania nie jest chociaż odrobinę interesująca.
Chyba faktycznie jutrzejszy Sylwester rzuca się by pożreć pozostałości moich szarych komórek. Nikt przecież nie zatrudni 21-latki o mentalności 14-letniego dziecka, która nawet przy stole potrafi się ubrudzić pomidorem, a mieszkając sama nie umie naprawić cieknącego zlewu. Ale moment! Czy to ma jakiekolwiek znaczenie? Halo! Gdzie są te dobre dusze, które wyszukują diamentów w internecie?
Nie chcę być blogerką modową, nie znam się na tym. Jedyną moją bronią i jedynym, czego mogę użyć są słowa. Kończę ten wywód mając cichą nadzieję, że słowa pomogą mi otworzyć te cholernie nieugięte drzwi do innego życia.
A Pani Ani życzę naprawdę wszystkiego dobrego.
P.S. Chciałabym się kiedyś z Panią spotkać.


poniedziałek, 29 grudnia 2014

Tak bardzo komputerowe problemy

W ten wyjątkowy czas związany z końcem roku, gdy liczba pieniędzy na koncie z jednocyfrowej staje się dwucyfrowa człowiek uznaje, że przydałyby mu się nowe rzeczy. Pisząc nowe rzeczy mam na myśli kamerę internetową, gdyż ta wbudowana w jakże wspaniałe obramowanie ekranu laptopa odmawia jakiejkolwiek współpracy. Tak więc popędziłam do sklepu ciesząc się, że jakże żałosnego sylwestra nie spędzę tylko i wyłącznie w towarzystwie taniego wina z Biedronki, ale będę mogła także "zobaczyć" wreszcie A., bo już zdążyłam zatęsknić, Jednak mój ukochany sprzęt mimo postawienia na nogi jakieś 2 miesiące temu, kategorycznie nie chce zadziałać tak jak powinien. Po pierwsze: ani myśli zainstalować oprogramowanie do kamery. A po drugie: po instalacji Skype'a nawet nie chce wyświetlić mi panelu logowania, O ironio! Nawet ckliwej historii o chłopaczkach z One Direction nie mogę obejrzeć, bo AllPlayer też się tnie (chyba nie lubi ich za bardzo, może to dlatego). Ale staram się, żeby nie dopadł mnie smutek.
W takim razie, może bym wreszcie siadła do czytania Wojciszke? Moje argumenty za i przeciw ścierają się tak bardzo, że wychodzę na zero i gapię się w szafę albo poduszkę.
Hej, ale cuda się zdarzają, prawda?

wtorek, 16 grudnia 2014

......




Idą święta. Powinnam biegać z dzwoniącymi dzwonkami i wyskakiwać z pudełka, generalnie dwoić się i troić żeby poczuć coś fajnego. I poczułam walnięcie w tył głowy, gdy zobaczyłam wyniki z raportu. Boże, kiedy to się skończy?  Chciałam publicznie przeprosić moją mamę, ale muszę to powiedzieć: NIENAWIDZĘ SZKOŁY. Święty Mikołaju, gdziekolwiek jesteś, błagam ześlij mi czek z lotto bym mogła poczuć się bezpiecznie i okazać serce tym, którzy na to zasługują.

wtorek, 9 grudnia 2014

Grammy nominations


Wreszcie ogłoszono nominację do Grammy. Fakt, że Ariana Grande dostała nominację (głos osiągający wysokie C posiada tylko kilka osób na świecie) nie zdziwiłby mnie gdyby chodziło o sam głos. Nie wspominając już o Taylor Swift, która powinna wrosnąć tam w dywan z metką stałej bywalczyni. Wiecie, skoro Tay od lat śpiewająca nam o tym jacy faceci są okropni może dostawać nominację, to może dla mnie też jest nadzieja? Piosenka o tym jak udało mi się dzisiaj z trudem podnieść z łóżka na pewno zgarnęłaby ze 3 nagrody.

So here it is. Grammy nomination. Ariana Granda got one (if it was about a voice it wouldn't suprise me at all, only a few people in the world can achieve high C). But Taylor Swift should grow into carpet with "permanent socialite" tag.You know, Tay who has been singing for us for years about how awful men are and get a nomination fot it, there is still a hope for me. A song about how hard it was to get up this morning would win at least 3 pzizes. I know that for sure.


niedziela, 23 listopada 2014

Jak skutecznie przetrwać + American Music Awards


Patrzenie na niezliczone strony notatek z psychologii rozwojowej sprawia, że zadaję sobie pytanie, czy na pewno dorosłam do studiowania. Chociaż odpowiedź wydaje się oczywista, to wolę ją przemilczeć. Zamiast skupić się na konkretnej rzeczy, wybiegam myślami do kolorowej krainy (czy aby na pewno?) zwanej Stanami Zjednoczonymi by już o północy śledzić rozdanie nagród American Musić Awars. Anyway, to niby rozdanie dla amerykańskich wykonawców (tak twierdzi niezawodna wikipedia), więc co do diaska robią tam kolesie z One Direction?! (odciągają mnie od nauki, ot co) I czemu w takim razie mnie tam nie ma?! Na pewno bym coś wygrała. Ok, to był suchar, zupełnie nie śmieszny. Ale szczerze, nie mam pojęcia jakimi prawami rządzą się te wszystkie gale.
W tytle mamy napisane: jak skutecznie przetrwać.... Wydaje mi się, że na to recepty nie ma, po prostu trzeba wziąć wszystko na klatę, spróbować ogarnąć pierdylion informacji i czekać. Przecież studia to tylko jeszcze ponad 3 lata.


niedziela, 16 listopada 2014

Kim Kardashian's Paper magazine cover


You know what? I feel very, very sorry for everyone who thinks she's sexy. It's pathetic and it makes me believe that she dosen't know what to do with her life. I know I sound like a hater but it's just a fact. She was on Vouge cover. Seriously? Then I don't wanna live on this planet anymore.

Naprawdę bardzo mi żal ludzi, którym podoba się Kim w obecnym wydaniu. Ok, może robić co chce, ale powiększanie tyłka do rozmiaru Saturna wcale nie sprawi, że jej mózg napęcznieje inteligencją.

niedziela, 2 listopada 2014

Człowiek Student




Będę się uczyć. Będę czytać na bieżąco. Będę robić notatki i je sumiennie przeglądać. Czyżby? Każdy październik zaczyna się od tych samych słów, a po tygodniu wszystkie złożone obietnice można wyrzucić do kosza. To nie tak, że ludziom nie zależy na studiach. Gdyby rzeczywiście tak było, to wcale by ich nie było na uczelniach, tak sądzę. Ale szczerze? Przyznaję teraz otwarcie, bez bicia z ręką przyciśniętą do piersi, a drugą wystukując literki na klawiaturze: nie lubię się uczyć, nie lubię czytać podręczników i uważam, że gram praktyki jest ważniejszy niż tona wiedzy teoretycznej (nie pamiętam, kto to powiedział). Dowiedziałam się ostatnio na wykładzie, że nic nie muszę. Ok. Ale jeśli mam żyć, to muszę mieć co do garnka włożyć. A do tego są niestety potrzebne pieniądze, które mi z nieba nie spadną. Jako człowiek mało kreatywny, którego jedyną pasją jest fantazjowanie o rzeczach nie mających racji bytu w szarej codziennej rzeczywistości, muszę przemóc swoje lenistwo, swoje zamknięte na dnie pragnienia... Jak to strasznie brzmi. Ale przecież śmierć głodowa i tułanie się po ulicach nie jest fajne. To jednak temat na inny dzień. Teraz otworzę książkę, może uda mi się wykrzesać iskrę optymizmu na początek nowego tygodnia.

piątek, 17 października 2014

Glasgow, bitch.


Jakkolwiek ordynarnie i źle brzmiałby tytuł, jestem zmuszona się odezwać. Zgłaszam się z wypowiedzią do producenta Tic Taców o bilety do Glasgow na MTV EMA, a wręcz o nie błagam. Bo ja zasługuje żeby się tam znaleźć, naprawdę. Nie dam się już kolejny raz zrobić w konia, bo to będzie o kolejny raz za dużo i będzie to nie do zniesienia. Za długo już się staram i nie mogę ot tak odpuścić. MTV na dzień dzisiejszy to sens mojej egzystencji. Dziękuję. 


sobota, 20 września 2014

Ed Sheeran w Polsce!

Pewnie już wszyscy wiedzą, że Ed Sheeran wystąpi w Polsce. Trudno o tym chyba nie wiedzieć, jeśli bilety wyprzedały się dosłownie w kilka minut od ich wystawienia. Osobiście nie spodziewałam się tego, że ludzie aż tak się na nie rzucą, bo np. bilety na OneRepublic czy Katy Perry są jeszcze dostępne, chociaż ich sprzedaż rozpoczęła się kilka miesięcy temu. Myślałam, że uda mi się zdobyć wejściówki na Eda na spokojnie na drugi dzień, gdy już ustalę jakie chce kupić. Wyszłam z domu na jakieś pół godziny i moje zdziwienie było mega ogromne, bo biletów już nie było! Nawet jednego, potarganego za 1zł ;< Szczerze mówiąc, nie sądziłam, że Ed sprzeda się aż tak szybko i że jest w Polsce aż tak popularny... Leczyłam ból serca cały dzień, przez moją głupotę, że nie kupiłam ich wcześniej. Ale potem nagle z niebios spadła informacja, że bilety były o 5.30 rano, więc A. siedziała w nocy, a ja od 5.00 jednak bezskutecznie. I wtedy okazało się, że Stodoła idzie nam na rękę i można spróbować się zaczaić na coś. Nie było to łatwe, ale w końcu udało mi się je dorwać! *o* Wszystko prawie idealnie, tylko że już za nie zapłaciłam, a na stronie ciągle komunikat "niezapłacone" -.- Więc pytam się o co chodzi?! Ja chcę swoje bilety! Coś mi się w końcu od życia należy po tych wszystkich okropnościach z chujotem, como homo i Bóg wie czym jeszcze. Ale jeśli mam być szczera, to Edek mógłby zagrać w Krakowie, bo jestem pewna, że wyprzedaliby wszystkie miejsca, czego nie może dokonać Katy Perry, hahaha. Torwar dla Eda jest zdecydowanie za mały, on zasługuje na coś większego. Bo on nie jest piosenkarzem. Jest Artystą i to dosłownie. Przez duże A. Błagam niech mi już to wyślą, bo zaraz zwariuje. Jak już dostanę bilety w swoje łapki, będę mogła spać spokojnie.
Tyle na razie, czatuje dalej xoxo


piątek, 12 września 2014

Cytat na dziś

'gdy coś pokochamy, to coś na zawsze staje się nasze, a kiedy próbujemy się tego pozbyć, to zawsze do nas wraca, staje się częścią nas albo nas niszczy'
- Kill Your Darlings

wtorek, 2 września 2014

Kuba Wojewódzki + Dawid Kwiatkowski.

Boję się tego oglądać. Ale pewnie to zrobię, bo od wczoraj jestem Kwiatonatorsem. A tak całkiem poważnie, nie mam nic do chłopaka, nie przeszkadza mi. Ale sam fakt, że media kreują go na pupilka nastolatek, nie jest dla mnie zrozumiały. Istnieje tylko jedna rzecz gorsza od tego: śpiewająca szczotka do włosów z 1D.

Drodzy studenci...

Trochę może na to za późno, ale wybieracie się na UJ? Wycofajcie się szybko, póki jeszcze możecie.

środa, 20 sierpnia 2014

English matters

I'm reading how people's dreams come true. I am not in a mood right know.

Drodzy producenci TVN może dalibyście mi wygrać X Factora?

poniedziałek, 11 sierpnia 2014

A lot of sorrow


I wish i could keep him ❤️ 
It's unbelievable that One Direction won all 10 awards at Teen Choice. How? 
It's sad that I can't find the answer. 



niedziela, 3 sierpnia 2014

środa, 30 lipca 2014

Lost in 5sos


KABOOM!! 


                                     

 Because sometimes you have to start from nothing to get everything. Halo, good morning, could I get my Sony Music contract? No? Sorry, I had to mistake my life with popstar's life. Dear Ryan Seacrest/ Simon Cowell/ whoever I'm still waiting! Ok, i'm just kidding as always.

Halo, dzień dobry czy ja już mogłabym dostać umowę z Sony Music? Nie? Przepraszam pomyliłam życie z gwiazdą pop. Ryanie Seacrest'ie, Simonie Cowellu, ktokolwiek, ja ciągle czekam! Ok, żartuje jak zwykle.


211 dzień roku, do końca pozostaje 154 dni
211 day of the year, until the end 154

niedziela, 27 lipca 2014

Cytat na dziś dzień

"Pijemy za dużo, palimy za dużo, wydajemy pieniądze zbyt impulsywnie, za mało się śmiejemy, za szybko jeździmy, zbyt mocno się denerwujemy, nie śpimy do późna, wstajemy niewyspani, za mało czytamy, oglądamy za dużo telewizji. 
Pomnożyliśmy nasz dobytek, ale zredukowaliśmy nasze wartości. Mówimy zbyt wiele, kochamy zbyt rzadko, nienawidzimy zbyt często. Nauczyliśmy się jak egzystować, ale nie jak żyć. Dodajemy lata do życia, lecz nie życie do naszych przeżytych lat"
- George Carlin

Te słowa to fundament mojej osoby. Zdecydowanie.
208 dzień roku, do końca pozostaje 157 dni

środa, 23 lipca 2014

"Bądź zmianą, którą pragniesz ujrzeć w świecie”

Te słowa należą do człowieka, który nazywa się Mahatma Gandhi. Wujaszek Google podał mi ten cytat jako motto na dziś, gdy robiłam przegląd dnia dzisiejszego tj. 23 lipca. Co się wydarzyło 23 lipca? A na przykład to, że 23 lipca 1422 Władysław Jagiełło nadał szlachcie przywilej czerwiński. Albo dziś jest Dzień Włóczykija. A dokładnie rok temu zostało wyłączone nadawanie sygnału analogowego w telewizji naziemnej. 25 lat temu na świat przyszedł Daniel Radcliffe, a swoje urodziny obchodzi dziś Jessica Mercedes. Ale nie ważne czy otworzę tumblera czy twittera, uderza mnie jedno: minęły 4 lata od rzekomego powstania One Direction (rzekomego, bo nie wierzę, że Simon ustawił ich na boot campie). Większość ludzi się jara jakby ogłoszono wybory nowego papieża (odpukać, mam nadzieję, że Franciszek jeszcze z nami zostanie). Taki radosny dzień dla directionersów, a ja ciągle nie rozumiem tego fenomenu. Są wytworem dla potrzeb mediów i nastolatek, które są łase na chodzącą perfekcję. Dobra, nie ma w tym nic złego, doskonale rozumiem jak to jest coś lubić.

Ale ja strasznie nie lubię rocznic, urodzin i podobnych okazji. Bo niby z czego się tu cieszyć? Że człowiek zdaje sobie sprawę, że minął kolejny rok i jest się starszym? Że czas nie stoi w miejscu? Nie wiem, czy dobrze mnie wyczuliście, czy w ogóle się nad tym zastanowiliście, ale tak. Jestem cholernie, wręcz kur***ko zazdrosna. Ja mam lat 21, zero doświadczenia zawodowego i nie mogę nawet odciążyć własnej matki.
Żyjemy w czasach gdzie bardzo dobrze można sprzedać swój wygląd. Ale cóż ja bym mogła wam pokazać. Bałagan wysypujący się z szafy? Torebkę za 120zł? (toż to majątek!). Powiedzmy sobie szczerze, że to nawet nikogo nie interesuje. Modelką też bym nie była, bo jestem za mała i za gruba. Poza tym, żeby się coś udało, trzeba to robić systematycznie, a jedyne co mi na razie wychodzi to uzewnętrznianie mojej nienawiści do świata. Ok, wiem, że to dobre nie jest. Ale kiedyś przeczytałam, że niektórzy ludzie są tak puści w środku, że wyżywają się na innych za bycie pełnymi. Czułam się wtedy jakby ktoś prześwietlił mnie na wylot.

Nie jestem jakimś bardzo utalentowanym człowiekiem. Próbowałam rysować, projektować, pisać piosenki, wiersze, nawet książkę zaczęłam, ale nigdy niczego nie mogę dociągnąć do końca. Nagrywałam nawet na YT, ale nie cieszyło się to popularnością, pewnie nie mam daru mówcy. Jedyne chyba co umiem to przypalić bigos, palić fajki i mierzyć wzrokiem ludzi w autobusie. Zaraz ktoś mi napisze (albo nie?) żebym przestała się nas sobą użalać i wzięła się do roboty. Tak? Ja nie tyle się użalam, co stwierdzam fakty.
A fakt jest jeden i niepodważalny. Nie urodziłam się w kraju anglojęzycznym, więc nigdy nie dostanę tego, co chcę. Mówią z naciskiem "nigdy nie mów nigdy", ale chyba nie warto się okłamywać. Jeśli nie mówi się po angielsku to żadne magiczne wrota się nie otworzą. Owszem, ja coś trochę mogę podukać, ale ogólnie mój poziom oceniam jako 1 i aż jestem czasem w szoku, że dogadałam się z kimkolwiek w tym całym Mediolanie. Łatwiej mi po prostu słuchać kogoś, niż mówić. Ha, gdybym  miała angielski w małym palcu to nawet nie musiałabym się uczyć żadnego innego języka (chociaż byłoby to fajne). Gdzie takie 1D nie pojedzie wywiady zawsze są po angielsku, a ze mną wątpię by ktoś chciał gadać po polsku.

I nie chodzi mi o to, żeby ich hejtować. Po prostu jest mi przykro, że niektórzy ludzie już od razu są przekreśleni i nie traktuje się jak części społeczności światowej. To wyniszcza mnie od środka. I choć chciałabym pozbyć się tych natrętnych myśli, nie potrafię. Gdybym mogła to bym odpuściła i zaczęła się cieszyć z tego co mam. Ale nie mogę. Naprawdę za cholerę nie mogę.





204 dzień roku, do końca pozostaje 161 dni

czwartek, 10 lipca 2014

1D było i się skończyło?

Nie, niech was nie zwiedzie tytuł posta. One Direction nie zakończyło swojej działalności. Po prostu ciągle do mnie nie dociera, że już jest po wszystkim. Razem z Księciuniem planowałyśmy to od października zeszłego roku? W sumie to i tak wyszło przypadkiem, bo znalazła się dobra dusza, która mogła załatwić bilety. Od razu mówię: Directionerką bym siebie nie nazwała. Ha, to co tam robiłam? Po prostu ich muzyka jest chwytliwa, dobrze mi się jej słucha, oni sami są śmieszni i chociaż czasem mnie wkurzają, to wyjazdu nie żałuję. Owszem, piosenki te są raczej proste i banalne, nie mają dla mnie żadnej większej wartości (chyba że takie Story of my life), ale trzeba szczerze przyznać, że takie Little White Lies rozpala w środku płomień (kwestia wieku? bo do młodych już na pewno nie należę).
Metro było pełne dziewczynek i może paru starszych osób (nie wspomnę o lotnisku, gdzie to zostałyśmy zlustrowane przed dwie dziewczyny, które w tym roku skończyły podstawówkę - sprawdzone! No hate, naprawdę, po prostu dziwnie się poczułam, a że wyglądały na starsze ode mnie, to myślałam przez chwilę, że cofnęłam się w rozwoju.
Samo wychodzenie na San Siro na górę do była istna mordęga, myślałam, że dusza ze mnie wyleci, wyglądałam jak burak. Śpieszyło nam się na support, a i tak mieli jakieś 1,5h poślizgu, no ale ok, shit happens, bo przecież Luke zgubił spodnie, a ma tylko jedne.
Gdy One Direction już się łaskawie zjawiło na scenie było ciemno, więc zdjęć jako takich nie mam, ewentualnie nagrania (dajcie znać jak coś, to Wam udostępnię). I szczerze? Byłam w szoku, że tak dobrze zaśpiewali, bo naprawdę myślałam, że coś zepsują. Może to też kwestia tego, że to wszystko było nagrywane i to prawie jak egzamin na studiach, musieli go więc dobrze zdać, żeby nie było dramatu, bo Modest by im pensję obciął i nie było by ich stać na nowe Ray Bany hahaha. Niall chyba najwięcej z ich mówił, ale nic nie słyszałyśmy, bo był jeden wielki pisk. Uwiódł mnie jedną rzeczą (wypada to mówić?): ma takie silne ręce, że ja nie mogę, naprawdę tak wymiatał na tej gitarze, że wielki szacun. I ogólnie się wydawał przekochany i miły, nie dziwię się, że laski na niego lecą. Harry jak zwykle miał szmato-ręczniko-pielucho-turban na głowie i robił z siebie frajera, ale nie zapominajmy, że Harry Styles to nie osoba, tylko stan umysłu. Ogólnie każdy coś tam mruknął, ale Zayna nie pamiętam. W sumie śpiewali piosenka za piosenką i nie było czasu na jakieś bardziej szczegółowe interakcje. Tylko podczas You&I przy wersie 'Not even the Gods abobe can seperate the two of us" Louis wcisnął się do kadru obok Harry'ego. Dobra, niby nic takiego, ale ja cieszę się każdą możliwością popatrzenia na nich i moje małe shipperowskie serduszko chciało wyskoczyć z piersi, tak się trzepotało. ♥ Mogli tylko więcej ich pokazywać zamiast tych zygzaków na telebimach, bo tych małych kropek na scenie w ciemnościach to ja nie widziałam z tą swoją ślepotą.
No i Styles jak to Styles robił sobie bekę z ludzi najpierw mówiąc żeby byli cicho, a potem kazał im krzyczeć. Ciekawa jestem, czy jakby kazał się rozebrać, to stadion wypełnił się nagimi dziećmi? Toż to pedofilia!
Co było dziwne, to moje osobiste odczucia. Jarałam się od paru miesięcy, ale na stadionie na koncercie zachowywałam względny spokój. Zupełnie jakbym wyłamywała się z tych ram, jakby coś w głowie mi szeptało "może zwyczajnie jesteś na to za stara?" Hmm, no może. Ale szkoda, że nie jestem jakąś Brytyjką czy coś, bo ogarnijcie: idziesz sobie po Tesco, a tam Horan na warzywnym! Spotkanie czwatego stopnia normalnie.

Ale miałyśmy misję życia. Siedziałyśmy pod hotelem do 1.00 w nocy i nic nam to nie dało, bo zostałyśmy mówiąc brzydko wychujane (przepraszam za wyrażenie, ale inaczej tego powiedzieć to się nie da!). Ludzie planowali tam nawet stać całą noc, aż do niedzieli nikt nie wiedział, gdzie oni byli, a potem kaboom! Okazało się, że byli poza Mediolanem w jakimś Como (homo!) bo pewnie chcieli mieć spokój jak kręcili skoki Stylesa z balkonu do jeziora (boshe, to jest takie hipsta fajne, że aż nie mogę : o czujecie sarkazm?) bo akurat to jest takie ważne do kręcenia! Modestowi się filmów za chciało, ot co! Aaa i sobie poszedł na tą pieprzoną kawę w niedzielę, ha! Dowiedziałyśmy się tego jak wróciłyśmy z niedzielnego koncertu, bo byłyśmy oczywiście na gapę, ale tylko na 5sos, bo miałyśmy iść na przyjęcie, którego nie było, bo niby zaraz po występie mieli się wynieść na lotnisko, ale ktokolwiek widział, ktokolwiek wie! Nikt! Brak paty zapoczątkował depresję nad piwem 8.4% i zamulanie przez pół poniedziałku na via Legnone, podczas gdy się okazało że Harry zadowolony z życia dalej był w Como homo. Agresja została w nocy przelana na kartki papieru, które miałyśmy sprzedawać na Duomo, ale nie wyszło. Mission failed i to nas trochę podłamało, ale to dopiero początek. My nie zamierzamy się poddać tak łatwo.
Z jednego się cieszę - że mega zakochałam się w 5 Seconds of Summer i szczerze to chyba ich występ podobał mi się najbardziej. I nawet fakt, że nam zamknęli metro nie wytrącił mnie aż tak bardzo z równowagi.

Informacje ogólne: pogoda: dziwna. Niby ciepło, ale chmury, słońce uraczyło nas obecnością dopiero w poniedziałek. Komunikacja beznadziejna, zero info, ale dobrze, że Księciunio się na tym zna, bo ja bym pewnie usiadła na krawężniku i zaczęła płakać. Bramki z metra odmówiły wpuszczenia mnie gdziekolwiek, bo biletto trappo lungo! (bilet był za długi, w sensie kartonik, dacie wiarę), ukradli aparat co jest z tego wszystkiego najgorsze, a nasze ciałka pokrywają do tej pory (przynajmniej moje) liczne siniaki wzięte nie wiadomo skąd! Prawie jak na wojnie, chociaż mogę śmiało powiedzieć, że tak się właśnie czułam. Ok, przegrałyśmy bitwę, ale nie cały arsenał bitewny. Kto wie co się jeszcze kiedyś zdarzy.

Mediolan widziałam, nie polecam. Jest brudny w sumie i tylko wybrane ulice można zaliczyć do ładnych (no np tam gdzie było centrum handlowe ze sklepem Louis Vuitton na który mnie nie stać i stać nie będzie, smuteczek). A jesteście ciekawi jak wyglądało San Siro?

                                     

Pozdrawiam serdecznie One Direction i Pana Boba. I SoSów którzy cholera wie kiedy podpisali kontrakt z Modest! Panowie, bardzo ryzykownie.

                                     

niedziela, 20 kwietnia 2014

Świąteczna nuda


Jestem przerażona swoim postępowaniem. Nie dość, że nic mi się nie chcę, to jeszcze ciągle się zastanawiam co by tu zjeść ;/ Motywacji mniej niż zero. Najchętniej zakopałabym się pod kołdrą razem z zaległymi serialami i nigdzie nie wychodziła. Mam nadzieję, że chociaż u Was jest trochę lepiej i jakoś wytrzymujecie na rodzinnych obiadkach ;) Jak uda mi się dorwać do kompa (najpierw poprawa szajskiego raportu, ot co!) przyszykuję notkę na temat filmu "Obietnica".
Enjoy!

czwartek, 10 kwietnia 2014

Chorowity Mobile Mix

Siedzę właśnie wkurzając się na służbę zdrowia i zabijam czas publikując z nudów mobile mix zdjęciowy.






1. Wisła w słońcu i pełny chill.
2. Optymistyczny kubek na dzień dobry. 
3. Wyprawa do drogerii zawsze kończy się umazaną ręką.
4. Teatr Słowackiego nocą.
5. Za duże air maxy ;(
6. Smak dzieciństwa - wielki powrót.

wtorek, 8 kwietnia 2014

Dior jesień-zima 2014/2015

Hej. Zamiast czytać teksty na kolokwium, to ja się opierniczam (czemu to nikogo nie dziwi?). Przeglądam sobie strony i bum! Jakie było moje zdziwienie, że projektanci uraczyli nas już kolekcjami na nadchodzącą zimę, która zawita do nas dopiero za parę miesięcy. Ale jak wszyscy wiemy, ten świat rządzi się własnymi prawami. Poniżej parę zdjęć z kolekcji Christiana Diora.











piątek, 4 kwietnia 2014

Triumf


Mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że nastała pogoda ducha! :) Skończyłam ten durny raport i chociaż wydaje mi się, że nie jest at his best to jednak zawsze coś. Trochę szczęścia i chociaż to będzie z głowy. Chociaż za oknem pogoda przywołuje słońcem, to nawał pracy nam się powiększa. A im bliżej do czerwca, tym bardziej nic mi się nie chce. Potrafi mnie nawet złapać 2-dniowa depresja, a wtedy myśli o życiu pochłaniają 99% mojego czasu, który mogłabym wykorzystać w jakiś pozytywny sposób. Potrzebuję kogoś, kto zaserwuje mi porządnego kopa w tyłek :)
Piszecie się na to?

wtorek, 1 kwietnia 2014

Ciekawy wieczór? Chyba nie



Chociaż dziś mamy 1 kwietnia, to nie jest żart prima aprilisowy. Jest dokładnie 22:32, a zamykają mi się już oczy. Siedzę tu już jakiś czas próbując dokończyć raport i kiepsko mi idzie (żeby nie mówić, że wcale). Tak cholernie nie chcę mi się tego pisać. Szkoła, szkołą, ok, ale po dzisiejszych zajęciach czułam się jak na Politechnice, a to zupełnie nie są moje klimaty. Chciałabym się zabrać z zapałem do roboty, żeby nie wypłakiwać oczu przed sesją, ale jakoś nie umiem się zmusić. Brak motywacji? Być może. Lenistwo na pewno. Chyba zacznę skreślać dni do czerwca. A na chwilę obecną chyba się poddam i pójdę się zakopać pod kołdrę.

środa, 26 marca 2014

Czas na wiosnę, czyli fiolet w roli głównej

Cześć!
Jak wspominałam w poście poniżej podczas czwartkowej przechadzki wstąpiłam do Hebe. Mimo że miałam nic nie kupować, mój wzrok powędrował w stronę produktów Maybelline. Wybór padł na kredkę Master Drama w kolorze Deep Purple/Ultra Violet.



Kolor jest przepiękny, bardzo intensywny. Z daleka w słabym świetle wygląda (przynajmniej dla mnie) jak brązowy, ale w dzień mieni się fioletowymi drobinkami. Jest wyjątkowo trwała, szybko zasycha i nie rozmazuje się. Jednocześnie nie trzeba jej mocno dociskać do powieki, gdyż jest miękka. Wydaje mi się, że jest to dobry kolor dla oczu jasnych.



Niestety, ma też swoje wady. Jest tak twarda, że zwykła temperówka kosmetyczna sobie z nią nie radzi. Ja osobiście używam do tego celu temperówki szkolnej, do ołówków. Przez swoją miękkość dość szybko się łamie i nie jest zbyt wydajna. Minusem jest też to, że nie da się jej zaostrzyć do ostrej końcówki. Nie pozwala to na narysowanie cienkiej kreski, trzeba mieć wyjątkowo sprawną rękę.
Gdybym miała kupić ją jeszcze raz, to nawet mimo koloru, chyba bym tego nie zrobiła.



A Wy miałyście tą kredkę? Podzielcie się opinią w komentarzach :)

sobota, 22 marca 2014

Czwartkowy spacer

Hej :)

Dzisiaj chciałam Wam pokazać zdjęcia z wypadu, na którym robiłam za modelkę lepiej lub gorzej, oceńcie sami. Miał być filmik, ale współpraca z moim komputerem jest utrudniona i to bardzo. Za wszystkie zdjęcia bardzo dziękuję Besittelse 
Oczywiście nie zapomniałam po drodze wstąpić do Hebe, gdzie zakupiłam kredkę z Maybelline, ale o tym w następnym poście. Zapraszam do oglądania!





















Jakby kogoś interesowało:
biała koszulka: reserved
koszula: reserved
kurtka: stradivarius
spodnie: bliżej nie określone
torba: Selena Gomez dla adidas Neo Lebel
okulary: H&M