niedziela, 16 kwietnia 2017

► Jaki jest powód? [13 Reasons Why]


Trzynaście powodów. Thirteen Reasons Why. Trzynaście Reasons Why. Tak, właśnie ta ostatnia forma, chociaż jest miksem językowym, jest przeze mnie najczęściej używana. Właśnie dziś, mimo że mamy święta wielkanocne i powinien być to czas radosny, pełen odpoczynku, opowiem Wam o fenomenie ostatnich tygodni. Samobójczego wręcz. Dosłownie i w przenośni.


Serial został wykreowany przez Netflix, a jedną z producentek jest Selena Gomez. Już samo nazwisko spowodowało,  że mimo iż Gomez odrzuciła propozycję zagrania głównej roli, rzesze jej fanów czekały z niecierpliwością by zobaczyć, co też wyjdzie z tego projektu (nadmienię, że serial ma również innych producentów, ale nikt ich nie zna w odróżnieniu Seleny, więc było wiadomo, że wciągnięcie jej na listę współtwórców było równocześnie dobrym chwytem marketingowym.


Słowo o aktorach, którzy są nie mniej ważni. Dylan Minnette wcielający się w Claya Jensena miał już doświadczenia z aktorstwem (Chirurdzy,  Agenci TARCZY,  Nie oddychaj). Natomiast Katherine Langford, serialowa Hannah Baker, to debiutantka w  świecie filmowym. Jednak chylę przed nią czoła, gdyż jej interpretacja postaci była w 100% autentyczna (w tym momencie cieszę się, że Selena zrezygnowała…). Jako że Katherine jest (teraz już „była”) mało znana widzom łatwiej jest się z nią identyfikować jako z osobą przechodzącą różne trudności. Gdy oglądam  serial o trudnej tematyce, chcę widzieć „tą smutną dziewczynę”, która pozwala mi czuć swoje emocje, a nie „tego, który grał w filmie takim i owakim”. Jako widz skupiam się na odtwarzanej postaci, a nie samym aktorze, więc brak rozpoznawalności znów jest dużym plusem. Nie była to z pewnością łatwa rola, ale Katherine udowodniła, że dała radę. Mam nadzieję, że show biznes jej nie zniszczy, bo uważam, że Langford ma naprawdę duży potencjał i szkoda by było go zmarnować.
Reszta obsady grywała to tu, to tam, ale nie ulega wątpliwości, że wszyscy razem idealnie się uzupełniają i dzięki nim cała historia nabiera charakteru i spójności. Gratulacje dla dyrektora castingu za dobry wybór.

Sama tematyka serialu jest ciężka. Kto czytał bestseller Jaya Ashera, będący podstawą do powstania Netflixowskiej produkcji, ten wie, o czym tu piszę (książka już na mnie czeka, choć dużo wcześniej o niej słyszałam, to oczywiście jak zwykle kolejność znów ta sama, czyli film -> książka ;<). Opis przedstawia się następująco:
Hannah Baker, uczennica jednego z amerykańskich liceów popełniła samobójstwo. Przed śmiercią nagrała 13 taśm (podkreślam taśm, nie kaset, bo samych kaset było 7), na których podaje 13 powodów swojej decyzji. Nagrania lądują na ganku jednego z jej kolegów – Claya Jensena. Jeśli chłopak ich wysłucha, dowie się, dlaczego Hannah umieściła go na swojej liście.

Książka nie jest bardzo obszerna, jej akcja (w odróżnieniu od serialu) toczy się, jeśli dobrze zrozumiałam,  w ciągu jednej nocy. Wydano ją w 2007r, więc można było podejrzewać, że taki bestseller doczeka się adaptacji  w wersji kinowej. Dlaczego więc postawiono na serial telewizyjny?
Odpowiedź jest prosta. „13 Reasons Why” to nie jest tylko kilka zdać opisujących jeden powód. Film nie byłby w stanie pokazać tak szczegółowo, o co chodziło głównej bohaterce. Serial natomiast, dzięki każdemu odcinkowi z osobna, skupia się nie tylko na problemach samej Hannah’y, ale także tych, które są przeżywane przez jej rówieśników, a także pokazuje jak radzą sobie z jej śmiercią.

Ogólnie wydawać się może, że serial jest nudny, a postawa głównej bohaterki nie do końca jasna dla widza. „Przecież ja bym to zrobił tak i tak” i tym podobne komentarze mogą się pojawić pod adresem Hannah’y Baker (przyznaję, sama tak to komentowałam).
Wydaje nam się, że my wiedzielibyśmy co zrobić, ale prawdą jest, że nikt do końca nie jest do końca pewny, jakby sobie poradził z jakąś ciężką sytuacją. Należy także pamiętać, że nie dla każdego „ciężka sytuacja” znaczy to samo. Jedna osoba będzie potrafiła podnieść się po porażce, a druga wszędzie będzie doszukiwać się nowych, będzie się tak długo w tym pogrążać, że może ją to wręcz doprowadzić do ostateczności. Dzisiejszy świat również nie jest dobrym partnerem w dzieleniu smutku czy innych emocji negatywnych. Mija dużo czasu zanim znajdziemy tą odpowiednią osobę, której będziemy mogli zaufać i szczerze opowiedzieć, co czujemy.
Najczęstszą odezwą jest stały tekst „będzie dobrze”. Występują też zdania w stylu „Inni mają gorzej”, „E tam, przesadzasz” czy też „Jesteś leniwy i tyle”. Sprawia to iż czujemy, że nie mamy społecznego przyzwolenia na to by czuć się źle, prosić o pomoc, czy co gorsza pójść do psychiatry, bo przecież „wymyślasz sobie sam te swoje problemy”. W efekcie przeżywamy swoje cierpienie w samotności, a samo środowisko reaguje dopiero, gdy ktoś przyłoży sobie pistolet do głowy lub nawet po samym fakcie. To także spotyka się z dezaprobatą społeczną i zamiast pytać o powody takiej dramatycznej decyzji jaką jest odebranie sobie życia, ludzie komentują „Przecież to nie jest rozwiązanie, to takie głupie i dziecinne” (oczywiście, nie wszyscy tak to określają). Owszem, nie jest to dobre rozwiązanie, ale zapewne dla tych, którzy nie rozumieją do końca cudzego cierpienia oraz tego, że nie każdy jest wystarczająco silny, dlatego nasza pomoc jest tak istotna.






„13 Reasons Why” jest serialem poruszającym wiele problemów nękających współczesną młodzież. Opowiada o tym jak wzajemnie wpływamy na siebie i swoje postępowanie. Miałam do czynienia z książkami, w których występował motyw śmierci, ale najczęściej z powodu choroby. Pozycji o samobójstwach, wydaje mi się, jest zdecydowanie mniej lub też po prostu ja za mało czytam. Serial jest jednak godny polecenia, dopracowany bardzo graficznie i dobitnie przedstawiający historię (zdecydowanie odradzam osobom, które są wrażliwe na np. sceny gwałtu). Głośna premiera także zrobiła swoje – pomogło to dotrzeć do szerszej publiczności, a także nagłośnić problem nękania i samobójstw.
Gdy będziecie robić listę seriali na wakacyjne miesiące, koniecznie wpiszcie go na swoją listę, ale nie popełniajcie mojego błędu i najpierw sięgnijcie po książkę.





1 komentarz:

  1. Obejrzałam ostatni odcinek serialu i mają u mnie wielkiego plusa za realistyczną scenę samobójstwa :> Recenzja bardzo rzetelna. W szczególności spodobało mi się jak opisałaś dzisiejszy stosunek do ludzkich problemów i tych z natury psychicznej.

    OdpowiedzUsuń